W nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 roku w budynku 4 reaktora czarnobylskiej elektrowni jądrowej pracownicy mieli przeprowadzić dość niebezpieczny eksperyment. Wedle przepisów powinien był się on odbyć 2 lata wcześniej, jeszcze przed oddaniem obiektu do użytku. Niedługo po rozpoczęciu operacji, w wyniku wad urządzeń i kilku błędów obsługi oraz wyłączenia niektórych zabezpieczeń, doszło do awarii reaktora, która spowodowała jego wybuch i całkowite zniszczenie budynku. Warto zauważyć, że nie było tam żadnego "atomowego grzyba" - doszło za to do trwającego 9 dni pożaru grafitowych osłon izolujących reaktor i to on był skutkiem uwolnienia się do atmosfery największej ilości izotopów promieniotwórczych. Skażeniu uległ obszar od 125.000 do 146.000 km2 na pograniczu Białorusi, Ukrainy oraz Rosji, a wyemitowana z uszkodzonego reaktora radioaktywna chmura rozprzestrzeniła się po całej Europie. W efekcie skażenia ewakuowano i przesiedlono ponad 350.000 osób. W promieniu kilkudziesięciu kilometrów wokół elektrowni utworzono strefę zamkniętą – tak powstała Zona. Obecnie teren nie jest już tak skażony, ale pomimo tego, iż życie w nim jest możliwe, nadal pozostaje niezamieszkany przez ludzi.
W naszej historii jest inaczej...Po katastrofie w strefie zamkniętej działy się różne podejrzane rzeczy. Aby zbadać te nietypowe zdarzenia, w roku 2009 na teren Zony wkroczyły specjalne oddziały wojsk NATO, znane odtąd jako International Chernobyl Exploration Force, czyli ICEF. Operując z bazy na skraju Zony, zajmowały się one eksploracją terenu, monitorowaniem sytuacji i zjawisk zachodzących w strefie zamkniętej, zbieraniem próbek do badań. Pilnowały również porządku w Zonie, przez co kilkakrotnie dochodziło do konfrontacji z różnymi grupami, działającymi w Strefie dla celów zagrażających międzynarodowemu bezpieczeństwu.
Punktem kulminacyjnym stał się atak rakietowy na bazę ICEFu w 2014 roku.Zniszczona została większość obiektów i sprzętu. Zebrano kilka poszlak, ale dopiero kolejny rok przyniósł pewne rozjaśnienie sprawy.
ICEF otrzymał z dowództwa NATO rozkaz wycofania się z Zony, a jednocześnie badania szczątków rakiety wskazały, że był to typ używany w NATO...
Nasunęło to wyjątkowo paskudnie brzmiące hipotezy. Czy ktoś w dowództwie zdradził? Kto za tym stoi i jaki ma interes w pozbyciu się ICEFu z Zony?
Na dodatek w czasie narady oficerów zdania co do dalszego działania były tak rozbieżne, że – i tak już teoretycznie nieistniejące siły – podzieliły się na dwie frakcje.
Obie grupy - ŁAD i WYZWOLENIE - postanowiły dążyć zasadniczo do tego samego celu, jakim było znalezienie i ukaranie sprawcy ataku, różniły się natomiast
w kwestii doboru środków w dążeniu do tego celu, jak i wizji samej kary...
Następnie frakcje, każda na własną rękę, zabrały się za odnalezienie w Zonie wskazówek, które mogłyby ujawnić tożsamość człowieka odpowiedzialnego za atak rakietowy na bazę ICEF. W toku działań wykryto w Zonie nowe, tajemnicze siły, nastawione zdecydowanie wrogo do obu frakcji - Czarnych. W materiałach pochodzących z jednego ze wspólnie zdobytych posterunków nowego przeciwnika, frakcje odnalazły wskazówki dotyczące tożsamości poszukiwanego, który okazał się wysoko postawionym oficerem NATO. Niestety, chwilę później nastąpił gwałtowny atak Czarnych, którzy pokonali połączone siły frakcji, zmuszając je do odwrotu. Przy wycofywaniu się wzięto jednak jeńca, którego przesłuchanie rozjaśniło jeszcze bardziej sytuację.
ROK 2016Po analizie zebranych materiałów okazało się, że poszukiwany człowiek przebywa aktualnie
w Warszawie. Nie chcąc tracić czasu, ŁAD wyznaczył ludzi, którzy mieli pojmać skorumpowanego oficera,
z zamiarem postawienia go przed sądem. Z kolei WYZWOLENIE, wierne swej nieskrępowanej ideologii, wysłało dwójkę snajperską, która miała
ostatecznie zlikwidować znienawidzonego wroga. Akcja wymknęła się jednak spod kontroli, a w jej wyniku zostali pojmani
dowódcy obu frakcji. Późniejsze rozpoznanie wykazało, że dowódcy więzieni są przez Czarnych w
jednej z baz na terenie Zony. Tej samej, której frakcje bezskutecznie broniły przed rokiem.
Skoordynowana akcja i efekt zaskoczenia pozwoliły odbić dowódców, jednak ich stan zdrowia
wymusił na frakcjach pozostanie na miejscu. Poszkodowanymi komendantami zajął się tymczasem
lekarz, który przebywał w bazie podczas jej szturmu...
W międzyczasie frakcje wpadły na trop potężnego artefaktu, który według podań, miał dawać
posiadaczowi władzę nad mutantami. Na to wygląda, że jest on prawdopodobną przyczyną pojawienia się w Zonie
poszukujących go Czarnych. Również atak rakietowy był z tym związany - pozbycie się ICEFu miało dać Czarnym
pełną swobodę działania. Dzięki pomocy Wiedźmy - starego stalkera pamiętającego
początki Zony, a także przechwyceniu transmisji Czarnych, udało się frakcjom zlokalizować
położenie artefaktu. W tym momencie nadciągnęły siły Czarnych. Tym razem frakcje były
przygotowane, i mimo iż każda osobno, pokonały napastników. Wiedźma nie miała tyle szczęścia -
jej ciało odnaleziono przy jednej z dróg tuż przed atakiem Czarnych.
Po odparciu natarcia, frakcje całością sił udały się w miejsce, gdzie miał się znajdować artefakt. W tym momencie kruchy rozejm się załamał a frakcje stoczyły bratobójczą walkę o artefakt. Zwycięstwo WYZWOLENIA okazało się pyrrusowe, gdyż zdobyta skrzynia była pusta - artefakt zniknął. Kolejny zwrot akcji nastąpił po powrocie do bazy, w której leczeni byli komendanci frakcji. Lekarz, który dotąd zajmował się dowódcami, a którego frakcje zaczęły już o coś podejrzewać, ujawnił się jako Czajka - oficer NATO odpowiedzialny za atak rakietowy na ICEF, którego frakcje tak długo poszukiwały. Nie zdążył on jednak wyjaśnić motywów swojego działania, gdyż w tym momencie stalker Sędzimir zabił go strzałem w plecy.
ROK 2017W tym roku wydarzenia zostały przedstawione z perspektywy Czarnych. Po tym jak frakcje ŁAD i WYZWOLENIE wyniszczyły się nawzajem, władzę nad większością Zony przejęli Czarni. Mimo iż frakcje nadal pozostawały aktywne, to głównym celem Czarnych stało się odnalezienie zleceniodawcy zabójcy Czajki. Sprawa szczególnie istotna, bowiem Czajka był jednym z Pięciu Szefów tej organizacji. Wstępne śledztwo wykazało, że zleceniodawca sam był członkiem Czarnych, dlatego do tego zadania została wyznaczona Biała Róża - oddział, którego zadaniem jest utrzymanie wewnętrznego ładu w szeregach organizacji. Po przejęciu dowództwa nad nowymi rekrutami, Biała Róża ustaliła, że zdrajca przebywa w jednym z wysuniętych posterunków na granicy Zony. Po długim marszu, oddziały Białej Róży opanowały bazę a samego zdrajcę wzięły do niewoli. Jednak, kiedy tylko zmęczone oddziały udały się na spoczynek, na posterunek spadł ogromny atak mutantów, podczas którego zdrajca uciekł. Mimo to, Białej Róży udało się wysłać do dowództwa część informacji pozwalającej na zidentyfikowanie poszukiwanego.
ROK 2018Po wydarzeniach z roku 2016, czyli "Bitwie o Artefakt", komendanci obu frakcji zaczęli zachowywać się dziwnie,
opuszczali często miejsce stacjonowania frakcji, co rodziło wiele plotek. Frakcje długo ograniczały swoją działalność do rutynowych
patroli w coraz bardziej zdominowanej przez Czarnych Zonie. Jednak w kwietniu 2018 jeszcze raz Ład i Wyzwolenie dostały od swoich
komendantów rozkaz wymarszu. Ich celem był posterunek Czarnych na granicy Strefy, ten sam znany nam z 2017 roku. Aby spenetrować opuszczoną bazę,
frakcje musiały poradzić sobie z mutantami, które założyły w tym miejscu swoje leże. W sobotę rano komendanci mieli przestawić frakcjom
dalsze wytyczne. Okazało się jednak, że znowu obydwaj wyparowali. Frakcje, szukając komendantów, podążyły w głąb Zony, ale że te tereny
były pod władzą Czarnych, musiały zrobić to incognito. Wkrótce odnalazły bar Sędzimira, a z zebranych plotek dowiedziały się,
że kręci się w okolicy jakichś dwóch dziwnych jegomościów, niekiedy w towarzystwie oficera Czarnych.
Nadszedł wieczór, a zebrane u podnóża bunkra Sędzimira frakcje ujrzały na jego szczycie swoich komendantów w towarzystwie barmana.
Po chwili dołączył do nich również Czajka, ten sam, który ponoć miał zginąć dwa lata temu...
Powstrzymując spontaniczną chęć linczu na swoich komendantach, zastępcy dowódców frakcji zaprowadzili swych podopiecznych na spotkanie,
gdzie wszystko miało się wyjaśnić.
Okazało się, że podczas pobytu w szpitalu Czarnych, Czajka przekonał dowódców frakcji, że artefakt jest zbyt potężny, aby go kontrolować
– należy go więc zniszczyć. Wiedząc, że kłóci się to z planami samych frakcji (Wyzwolenie chciało go użyć do wypędzenia Czarnych i zaprowadzenia porządku,
Ład chciał go poddać badaniom naukowym poza Zoną), komendanci dopiero teraz zdecydowali się ujawnić całą prawdę. Teraz – kiedy dowiedzieli się
gdzie naprawdę znajduje się artefakt. Wezwali wszystkich do przyłączenia się do nich i wspólnych poszukiwań, jednak w tym momencie nastąpiła
kolejna emisja promieniowania i z akcją trzeba było poczekać do świtu.
Rano tylko część ludzi przyłączyła się do komendantów, reszta pozostała wierna ideom swoich frakcji. W wyniku poszukiwań, artefakt został
odnaleziony przez Wyzwolenie i to jego członkowie przejęli nad nim kontrolę.
Czy na pewno?
To na pozór proste pytanie. Jak już wiecie, Zona to inaczej Strefa Skażona,
teren wokół zniszczonej elektrowni atomowej w Czarnobylu na Ukrainie. Ludzie zostali z niej wysiedleni
lub opuścili ją z własnej woli – ze strachu. Przede wszystkim jest to niebezpieczne miejsce, pełne nietypowych
zjawisk, anomalii, skażenia czy nienaturalnych form życia.
Kogo można tam spotkać?
Siły ICEF
– International Chernobyl Exploration Force, profesjonalnie wyszkoleni i wyekwipowani żołnierze, wysłani do Zony przez dowództwo NATO.
Ludzie wielu narodowości i specjalizacji, mimo mozaiki mundurów i oporządzenia, połączeni niebieskim beretem.
Zadaniem ICEF jest "utrzymanie porządku" oraz badanie zachodzących w Strefie zjawisk - w związku z tym w skład kontyngentów wchodzą
również naukowcy i zakontraktowani stalkerzy.
Czarnobylscy tropiciele, potocznie zwani Stalkerami
– Ludzie przybyli do Zony w poszukiwaniu ciekawych przedmiotów czy zjawisk.
Jedni są tu po to, żeby zarobić, inni by odkryć wszechobecne tajemnice. Wielu
z nich przebywa w Strefie od miesięcy, a może i lat, można ich zatem nazwać
„miejscowymi”. Noszą zdekompletowane mundury różnych armii, skórzane kurtki,
stare swetry, wojskowe płaszcze. Prawdopodobnie wiedzą o terenie i czyhających
w nim niebezpieczeństwach najwięcej – gdyby było inaczej dawno by nie żyli.
Mutanty
– Tak, niestety, są i mutanty. Wszystko wskazuje na to, że kiedyś byli to ludzie.
Ich przemianę spowodować musiał wybuch reaktora przed laty lub długotrwałe przebywanie
w skażonej strefie. Czasem zwisają z nich resztki mundurów czy płaszczy, które nosili
kiedy byli jeszcze ludźmi. Nie chcecie znać ich zwyczajów. Unikajcie jakiegokolwiek
kontaktu – kryjcie się jak możecie i nie pozwalajcie im podejść zbyt blisko. Uciekając
pamiętajcie, że z pewnością będą was ścigać!